poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Bielenda - seria z zieloną herbatą.

Dzień dobry,

  dzisiejszy post będzie o kilku produktach od firmy BIELENDA z linii ZIELONA HERBATA. Ja jako zwolenniczka zielonej herbaty byłam zachwycona, że akurat tę serię produktów mogę przetestować. Zazwyczaj nie mam problemu z niedoskonałościami, moja skóra jest raczej normalna, zimą bardziej się przesusza, a gdy robi się już cieplej, to idzie w odwrotną stronę - czyli miejscowo przetłuszcza się. Więc w te cieplejsze dni z moim nadmiarem sebum, te kosmetyki z łatwością potrafią się uporać. Ale to nie wszystko, dzięki przepięknemu zapachowi, czuję genialne orzeźwienie. Od jakiegoś czasu niektóre z tych produktów używam niemal codziennie, a niektóre naprzemiennie z innymi. Jesteście ciekawi mojej opinii? Post na moim instagramie z tym produktami znajdziecie tutaj (miło będzie jak zostawicie coś po sobie):



Przybliżę Wam delikatnie skład tych produktów, który moim zdaniem ma wielu zwolenników. Oprócz zielonej herbaty - jak pewnie wiele z Was się już domyśla - produkty zawierają, między innymi:
  • złuszczający kwas migdałowy
  • rozjaśniającą witaminę B3
  • antyoksydacyjną witaminę C
  • odmładzającą witaminę E
  • antybakteryjny olejek z drzewa herbacianego
  • przeciwtrądzikową, a również seboregulującą azeloglicynę
  • oraz kompleks przeciw zanieczyszczeniom środowiskowym ANTI-POLLUTION
Brzmi naprawdę zachęcająco, czyż nie? Przybliżę Wam teraz kilka tych produktów, ale oprócz nich seria ZIELONA HERBATA posiada również inne, po które warto sięgnąć, czyli: serum o żelowo-perłowej konsystencji, które idealnie nada się jako baza pod nasz codzienny makijaż, regulujący krem na noc oraz żel micelarny do mycia twarzy.


     Na pierwszy ogień idzie krem matujący na dzień. Krem ma świetną, lekką, wodną formułę. Byłam zdumiona jak produkt szybko wchłonął się w moją skórę, pozostawiając ją idealnie matową. Oprócz tego bardzo szybko i łatwo się rozprowadza, konsystencja jest bardzo przyjemna w dotyku, nie lepi się, zaciekawił mnie również nie biały, lecz jasnozielony kolor produktu. Osoby z wrażliwą skórą jak ja mogą się cieszyć, ponieważ krem nie obciąża naszej skóry, pozostawia ją miękką i przyjemną. Mam również wrażenie, że produkt delikatnie wygładza naskórek. Nadaje się pod makijaż, nie waży się na twarzy i idealnie łączy się z podkładem, czy innymi produktami. Cała linia ZIELONA HERBATA przeznaczona jest do cery mieszanej, więc ja używam kremu raz na jakiś czas, gdy pojawią się mi się większe, nieprzyjemne niespodzianki, ale moja mama, z która dziele się tym kremem używa go na co dzień i jest zachwycona. Ja cenie sobie ten krem również za to, że daje nawilżenie, czego najbardziej oczekuję.

    A co powiecie o serum do twarzy? Seria ZIELONA HERBATA również je posiada. Jest to moja ulubiona część pielęgnacji. Wystarczy kilka kropel, aby nanieść serum na całą twarz. Producent mówi, że nadaje się bardziej na wieczorną pielęgnacje, jednak ja częściej używam je na dzień. Nie zapominałabym o pielęgnacji naszej szyi oraz dekoltu, ponieważ ten produkt idealnie się do tego nadaje. Jeśli Wasza skóra jest bardzo wymagająca, bez problemu można produkt stosować nawet i codziennie, jednak gdy nie wymaga, aż tak wiele, wystarczy co drugi dzień, albo nawet 2 razy w tygodniu. Zauważyłam, że moja skóra jest delikatnie rozjaśniona i promienna, a przede wszystkim odświeżona. Dłuższe stosowanie przyczynia się do poprawy kondycji naszej skóry, a także ogranicza wydzielanie sebum. Na pewno wrócę do drugiej buteleczki, jeśli ta mi się skończy. Oprócz tego serum ma świetną aplikację jako malutkiej pipety.


     A teraz o dwóch produktach, które używam praktycznie na co dzień. Jest to oczyszczający płyn micelarny 3w1 oraz hydrolat 3w1. Ten pierwszy produkt używam do codziennego usuwania makijażu, inne produkty poszły w odstawkę, a to dlaczego? Dlatego, że ten płyn oprócz skutecznego oczyszczenia i odświeżenia skóry, usuwa nadmiar sebum, a także wszelkie zanieczyszczenia środowiskowe i zabrudzenia, które osiadły na skórze w ciągu całego dnia. Jedynie do czego mogę się przyczepić, to płyn raczej nie usuwa mi dokładnie wodoodpornego tuszu. Drugiego produktu używam tuż po procesie demakijażu twarzy. Jak dla mnie idealnie wykańcza proces oczyszczania i odświeżania twarzy na koniec dnia. Daje idealny komfort, a także dodatkowo delikatnie zwęża pory, rozświetla oraz nawilża. Dobrze tonizuje naskórek i nie podrażnia go. Czuje po nim delikatnie ściągnięcie. Daje mi poczucie z łagodzenia i czuje, że skóra może w końcu odetchnąć.

     I jako ostatnia idzie maseczka PEEL-OFF.  Maseczka świetnie się rozprowadza, nie obciąża skóry oraz bardzo łatwo się ją ściąga. Daje poczucie nawilżenia i odświeżenia. Maseczka delikatnie rozjaśnia przebarwienia, matuje oraz zmniejsza widoczność porów. Skóra jest w dotyku delikatna, miękka i gładka. Należy omijać okolice oczu oraz ust. Maseczka podzielona jest na dwa, co również na plus, ponieważ nigdy nie zużywam całej maseczki na raz, a w ten sposób się nie marnuje.




    Znaliście lub testowaliście któreś z tych produktów? Lubicie tą serie? A może polecacie inną serie z Bielendy? Dajcie znać w komentarzach. Ja już szykuję również dla Was kolejny post, dla odmiany coś innego, niż kosmetyki pielęgnacyjne. Jeśli chcecie abym przetestowała dla Was inne produkty, piszcie, na pewno będę brała to pod uwagę. Nie liczy się tylko pielęgnacja, a również mogą to być produkty do makijażu lub włosów. 

   Zbliża się majówka, dlatego życzę Wam słonecznych dni, bez ani grama deszczu i chmurek. Abyście wypoczęli i dobrze spędzili ten czas. Jeśli znajdują się tu osóbki z Bielska-Białej albo okolic to napiszcie mi, gdzie fajnie spędzić czas i odpocząć. Wy również bez planów jak ja, czy w głowie wszystko już zaplanowane? Kończę i lecę się poopalać, nie można marnować czasu przed komputerem, gdy przez okno słonko zagląda! ☺
 
Miłego dnia!